Ćwiczenie tybetańskie i ich oddziaływanie na ciało fizyczne.
Kiedy regularnie wykonujemy ćwiczenia tybetańskie, to o wiele chętniej wstajemy rano i znacznie krócej musimy spać. Wyraźnie skróceniu ulega czas regeneracji, w którym organizm wypoczywa. Ćwiczenia także pomagają przezwyciężyć zaburzenia snu.
Skóra staje się bardziej elastyczna i wygładza się. Zmienia się apetyt i zmysł smaku. Często znika pragnienie spożywania słodyczy. Kiedy organizm otrzymuje dostateczną ilość energii innymi kanałami, jak to się dzieje w przypadku uprawiania ćwiczeń tybetańskich, to zastrzyki energii w postaci słodyczy stają się zbyteczne. Ćwiczenia sprzyjają regulacji funkcjonowania tarczycy a przez to przyczyniają się do zrównoważenia przemiany materii i pobudzenia aktywności trawiennej. Ciało ma do dyspozycji więcej energii, a uczucie głodu ulega normalizacji. Żywimy się w coraz większym stopniu energią subtelną i dzięki temu potrzebujemy mniej pożywienia fizycznego.
Zwiększa się zdolność koncentracji i jest większa łatwość uczenia się.
Poprawia się nasza postawa, trzymamy się bardziej prosto; wzrasta też nasza pewność siebie, gdyż postawa wewnętrzna i zewnętrzna warunkują się nawzajem. Postawa naszego ciała określa, jak postrzegamy nasze otoczenie.
Dzięki ćwiczeniom tybetańskim czakramy pozostają w równowadze. Kiedy energia może przepływać przez czakramy swobodnie i bez przeszkód, to rzadziej chorujemy.
Szyja zostaje lepiej ukrwiona, dzięki mocnemu odchyleniu do tyłu. Całe ciało jest poruszone i krew i limfa mogą lepiej krążyć. Jesteśmy coraz bardziej sprawni fizycznie oraz pełni energii i radości życia.
Oddziaływanie ćwiczeń na uczucia.
Uprawianie ćwiczeń tybetańskich daje u ludzi przewrażliwionych i nękanych zmiennymi nastrojami – także u hiperaktywnych młodocianych – większą stabilność emocjonalną i zrównoważenie.
Przez te ćwiczenia możemy nawiązać kontakt z dawno zapomnianymi uczuciami – jak smutek, niechęć czy gniew – aby się od nich nareszcie wyzwolić. Uwolnioną w ten sposób energię możemy dysponować jako siłą życiową.
Szybkie obroty wykonywane w czasie pierwszego ćwiczenia pomagają nam oczyścić nasze emocje od negatywnych energii. Kiedy energia te tkwią w nas, nie mamy siły prowadzić zrównoważonego, szczęśliwego życia. Obroty wzmacniają naszą aurę, a brak ruchliwości wywołany przez depresje i rozterki ustępuje uczuciu siły, które nas ogarnia zawsze wtedy, gdy mamy do dyspozycji dużą ilość energii. Jeśli w ciągu dnia wystąpią u nas negatywne uczucia w rodzaju frustracji czy gniewu i będziemy chcieli się od nich uwolnić, wówczas możemy wykonać tylko pierwsze ćwiczenie.
Nabieramy większej odporności psychicznej i fizycznej. Uprawiając regularnie ćwiczenia tybetańskie odczuwamy niezwykłą radość życia i zdolność do entuzjazmu, niezależną od warunków zewnętrznych. Odkrywamy, że jesteśmy radością, że naszym najbardziej naturalnym uczuciem i prawdziwym wyrazem życia jest radość istnienia.
Ćwiczenia te pobudzają gruczoły do zwiększonego wydzielania hormonów. Dzięki wzrostowi ich poziomu – na przykład endorfiny – umacnia się dobre samopoczucie i poprawia się nasza stabilność emocjonalna.
Zaostrzeniu ulegają zmysły, widzimy bardziej świetliste kolory, jedzenie lepiej smakuje, muzyka nabiera nowego wymiaru. Nasz świat staje się bardziej żywy. Wzmaga się w nas radość istnienia i nabieramy chęci do życia.
Oddziaływanie ćwiczeń tybetańskich na umysł.
Mózg jest lepiej dotleniony i otrzymuje więcej składników pokarmowych. Łatwiej możemy się uczyć i koncentrować, przychodzi nam do głowy więcej pomysłów. Poprawia się pamięć krótkotrwała i długotrwała. Myślenie nabiera bardziej całościowego charakteru. Myślimy bardziej konstruktywniej, w większym stopniu dostrzegamy dobro w nas, w innych osobach i w wydarzeniach. Wzmacniamy pozytywne strony w nas samych i w innych. Problemy albo przypadłości losowe traktujemy jako pożądane okazje do nauki i możliwości doskonalenia się. Poprzez kontakt z wyższymi płaszczyznami świadomości coraz częściej skłaniamy się ku poszukiwaniu „trzeciej drogi”, to znaczy takich rozwiązań występujących problemów, które nie krzywdzą jednej strony na korzyść drugiej, ale przy których obie strony zyskują.
Wzrasta intensywność naszego kontaktu z płaszczyzną intuicyjną – wyższą płaszczyzną mentalną” albo inteligencją serca. Mamy przypływy natchnienia i inspiracji i w coraz mniejszym stopniu musimy sobie łamać głowę nad rozwiązaniem problemów. Uczucia i rozum tracą swoją przeciwstawność, rozum zaprzęga się coraz bardziej w służbę miłości.
Ćwiczenia tybetańskie a płaszczyzna duchowa.
Poprzez uprawianie ćwiczeń tybetańskich aktywizujemy wszystkie nasze centra energetyczne, co wpływa na nasz wzrost duchowy. Stajemy się bardziej otwarci na uniwersalny sposób patrzenia (centrum korzenia), mamy więcej zaufania do rzeki życia (centrum zmysłowości), uczymy się akceptacji zamiast dążyć do kontrolowania wszystkiego (splot słoneczny). Wzrasta zdolność do miłości i odczuwania szczęścia (centrum serca), nawiązujemy ściślejszy kontakt z naszą siłą, a nasze związki nabierają harmonii (centrum szyi), ogarniamy spojrzeniem całość spraw i odbieramy inspiracje (trzecie oko); zyskujemy bliższy kontakt z naszą wewnętrzną mądrością i instancją kierująca (centrum korony).
Już po krótkim czasie uprawiania ćwiczeń tybetańskich odczuwamy wewnętrzną euforię – także bez przyczyny z zewnątrz. Przez nie uzyskujemy kontakt z wewnętrznymi walorami radości, ekstazy, szczęśliwości i głębokiego spokoju.
Częściej miewamy sny wizjonerskie i prorocze, przez które lepiej zaczynamy rozumieć nasze zadania w życiu albo uzyskujemy wgląd w naszą przyszłość i przyszłość naszej planety; sny te nabierają większej intensywności.
Ćwiczenia:
Ćwicz najlepiej z samego rana na czczo. Wykonuj ćwiczenia powoli i kontemplacyjnie pamiętając o oddechu. Wdech wykonujemy w fazie wysiłku, a wydech w fazie rozluźnienia. Zacznij na początku od kilku powtórzeń, a potem każdego dnia, możesz zwiększyć ich liczbę dochodząc do 21 razy. Nie musisz zawsze robić wszystkich pięciu ćwiczeń, choć wykonanie ich wszystkich jednego po drugim daje najlepszy efekt. Lepiej zrobić mało niż nic.
1. Pierwsze ćwiczenie tybetańskie.
Stań prosto z ramionami wyciągniętymi w bok równolegle do podłogi. Dłonie są skierowane w dół, a palce złączone. Trzymając ramiona przez cały czas w tej pozycji obracamy się bez przerwy 21 razy wokół własnej osi zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara – a więc w prawo.
Pierwsze ćwiczenie przyspiesza rotację centrów energetycznych. Tym samym pobudza przepływ energii przez czakramy i ożywia związane z nimi nerwy, narządy i gruczoły. Obracamy się w prawo to znaczy zgodnie z kierunkiem obrotu Ziemi. Dzięki temu czujemy się również lepiej uziemieni, bardziej zrównoważeni i skoncentrowani. Ćwiczenie to pozwala uwolnić się nam także od negatywnych uczuć. Energia wznosi się do góry i nie możemy już chorować ani odczuwać lęku czy smutku. Obracając się energia może także swobodnie wibrować i wytwarzać wokół nas jednolite pole energetyczne.
2. Drugie ćwiczenie tybetańskie.
Kładziemy się na plecach z nogami wyciągniętymi prosto i rękoma ułożonymi obok ciała z dłońmi skierowanymi na dół. Wdychamy powietrze nosem i unosimy nogi – nieco dalej niż do pionu – unosząc jednocześnie głowę i przyciągając brodę do piersi. Kolana są przy tym lekko ugięte, a grzbiet i pośladki na całej długości przylegają do ziemi. Wykonujemy jeden jedyny płynny ruch. Teraz wydychamy powietrze ustami albo nosem i powoli opuszczamy nogi i głowę do pozycji wyjściowej. W sumie możemy powtórzyć ćwiczenie 21 razy. Wdech robimy w czasie unoszenia nóg i głowy, a wydech w czasie powolnego powrotu do pozycji wyjściowej. Na zakończenie należy jeszcze wykonać kilka głębokich wydechów.
Ćwiczenie to wzmacnia mięśnie grzbietu i brzucha oraz poprawia przemianę materii a przez to także trawienie.
3.Trzecie ćwiczenie tybetańskie.
Do trzeciego ćwiczenia klękamy z nogami rozstawionymi na szerokość bioder i równoległymi do siebie. Stopy są postawione na wyprostowanych palcach i tworzą kąt prosty z podłożem. Dłonie przylegają do tylnej powierzchni ud tuż poniżej pośladków. Plecy są wyprostowane, a broda przyciągnięta do piersi. Wdychamy powietrze nosem wyginając przy tym do tyłu tułów od pas w górę – na tyle, na ile jest to możliwe bez wysiłku. Opieramy się przy tym o uda. W czasie wydechu powracamy do pozycji wyjściowej. Ćwiczenie to powinniśmy – jeśli to możliwe – powtórzyć bez przerwy 21 razy.
W klęku palce stóp powinny być koniecznie wyprostowane, aby nie obciążać nadmiernie krzyża. Także napinanie mięśni pośladków podpiera kręgosłup. Głową nie należy poruszać gwałtownie, ale powoli, płynnym ruchem do przodu i w tył, zaczynając od brody.
W czasie tego ćwiczenia energia podchodzi w górę do okolicy serca a jednocześnie ulega uaktywnieniu centrum szyi. Otwieramy się na siłę, która w coraz większym stopniu będzie nas wspierać i dźwigać. Wzmocniony zostaje nasz układ odpornościowy dzięki pobudzeniu gruczołu grasicy do wzmożonego wydzielania białych krwinek. Ponadto przez intensywne rozciągnięcie i ukrwienie szyi stajemy się mniej podatni na bóle gardła i chrypkę.
Jako ćwiczenie wyrównawcze zaleca się przyjęcie pozycji embrionalnej. Pośladki opierają się na piętach, czoło dotyka podłoża, a ramiona i barki są rozluźnione. Ręce ułożone obok nóg dłońmi skierowane do góry. W tej pozycji możemy się odprężyć kilka minut.
4. Czwarte ćwiczenie tybetańskie.
Siadamy na ziemi i wyciągamy nogi prosto do przodu rozstawiając stopy na około 30 centymetrów. Dłonie opieramy na ziemi obok bioder i przyciągamy brodę do piersi.
W czasie wdechu koncentrujemy energię i odrywamy tułów od ziemi, unosząc go tak, by tworzył linię prostą z udami, równoległą do podłoża, jak gdyby mostek. Równocześnie odchylamy ostrożnie głowę do tyłu. W tej pozycji napinamy następnie przez chwilę każdy mięsień ciała.
Wydech następuje w czasie powrotu do pozycji wyjściowej. Ćwiczenie to możemy powtórzyć 21 razy bez przerwy. Na zakończenie wykonujemy jeszcze kilka głębokich wdechów i wydechów.
W czasie ćwiczeń stopy powinny być nieruchome, nie należy także uginać ramion. Ruch wyprowadzamy z dolnej części grzbietu.
Ćwiczenie to jest bardzo energetyzujące; wzmacnia ono i potęguje energię seksualną, ponieważ pobudza centrum zmysłowości. Odkrywamy i rozwijamy coraz to bardziej nasze możliwości twórcze. Energia przepływa w dół po nogach i czujemy się lepiej uziemieni.
Jako ćwiczenie wyrównawcze zaleca się siad z luźnym zwieszeniem tułowia do przodu na podpartych nogach. Pozwala to na rozciągnięcie i rozluźnienie mięśni dolnej części grzbietu.
5. Piąte ćwiczenie tybetańskie.
Zaczynamy ćwiczenie opierając się na dłoniach i opuszkach stóp, tak jakbyśmy chcieli robić podpory. Palce stóp są wyprostowane, a dłonie i stopy rozstawione na około 60 cm. Ramiona ustawione prostopadle do ziemi, a kręgosłup wygięty w łuk na dół. Głowę odchylamy do tyłu najdalej jak możemy.
W czasie wdechu unosimy biodra i przyciągamy brodę do piersi, przy czym ramiona i nogi pozostają wyprostowane, tak że ciało tworzy trójkąt.
W czasie wydechu wracamy do pozycji wyjściowej. Ćwiczenie możemy powtórzyć w sumie 21 razy, a na zakończenie wykonujemy kilka głębokich wdechów i wydechów.
Ćwiczenie to powinniśmy koniecznie robić boso na nie przesuwającym się podłożu.
Wytwarza ono połączenie między gruczołami rozrodczymi a szyszynką, przy czym energia przepływa w ciele naprzód i do tyłu. Piąte ćwiczenie tybetańskie dogłębnie równoważy nasze energie i bardzo skutecznie nas aktywizuje.
Jako ćwiczenie wyrównawcze zaleca się pozycję snu. Leżąc na brzuchu unosimy jedną nogę zgiętą w kolanie w górę do barku. Głowa leży na boku zwrócona twarzą w kierunku zginanej nogi, a ramię po tej samej stronie luźno zgięte spoczywa obok na ziemi. Drugie ramę jest równoległe do ciała. Następnie zmieniamy pozycję na taką samą dla drugiem strony ciała. Za każdym razem patrzymy na zgięte ramię.
6. Szóste ćwiczenie; uzupełnienie pięciu ćwiczeń tybetańskich.
Czytałam w innym źródle, że to ćwiczenie robimy dopiero po dobrym opanowaniu pierwszych pięciu ćwiczeń.
Dodatkowe szóste ćwiczenie pozwala nam nie tylko zachować sprawność umysłu, ale także zregenerować całe ciało. Uzupełnia ono przedstawiony powyżej system i jest określane jako „ukoronowanie całości”, ponieważ kieruje energię seksualną w górę przekazując ją do dyspozycji wyższych czakramów. Energia seksualna ulega transformacji, czyli zostaje przemieniona na wibracje o wyższej częstotliwości.
Do szóstego ćwiczenia stajemy prosto i wydychamy całe powietrze z płuc. Robimy skłon do przodu i kładziemy ręce na kolanach, usuwając w tej postawie resztki powietrza z płuc aż do zupełnego wciągnięcia brzucha.
Następnie wracamy do postawy stojącej, mając opróżnione płuca. Opieramy ręce na biodrach i naciskamy je wypychając w ten sposób barki do góry. Brzuch wciągamy tak bardzo jak to tylko możliwe i jednocześnie unosimy klatkę piersiową. W tej pozycji pozostajemy tak długo, dopóki możemy. Potem wdychamy powietrze nosem i wydychamy ustami. Następnie rozluźniamy się i zwieszamy ramiona. Ćwiczenie to wystarczy powtórzyć trzy do pięciu razy. Na zakończenie wykonujemy jeszcze kilka głębokich oddechów.
na podstawie „Przez ciało do ducha. Ćwiczenia tybetańskie razem z dziećmi” Barbara Simonsohn
Genialne!!!!!!
Zastanawiam sie, dlaczego rytualow jest wlasnie 21, nie mniej, nie wiecej 🙂 Nie moglam nigdzie znalezc tej informacji.
Pozdrawiam cieplo 🙂
Moim zdaniem oznacza to wiek(21) w którym organizm ma największą witalność i siłę. Energia krąży w człowieku w sposób nie zaburzony trenując regularnie sprawiamy że energia jest cały czas na dobrym poziomie, która utrzymuje ciało o większym przebiegu dobrym stanie. Ważne jest aby w to wierzyć. I dać dobre paliwo (dieta) do przemiany ją w energie poprzez te ćwiczenia.
No tak, jest to jakiś pomysł :). Dzięki 🙂
Zaleca się, aby powtarzać każdy rytuał maksymalnie 21 razy. Przeczytałam w książce, że zwiększanie ilości powtórzeń nic nie wnosi, ale nie jest napisane dlaczego akurat 21 razy. Z pewnością ma to jakieś znaczenie. Znalazłam w internecie takie znaczenie liczy 21.
„W Biblii i tradycji biblijnej 21 oznacza zupełną, całkowitą doskonałość, boską mądrość, osiągnięty cel i związaną z tym pełnię szczęścia. Jest to również symbol niezależnego człowieka, jednostki dokonującej wyboru między światem ducha i światem materialnym, między dobrem a złem. To dynamiczny wysiłek indywiduum, który powstaje z konfliktu między przeciwieństwami. 21 jest liczbą oznaczającą odpowiedzialność. Nieprzypadkowo w wielu kulturach ukończenie 21 roku życia wiązało się z osiągnięciem pełnoletności. ”
To jest w tradycji chrześcijańskiej, ale w tradycji buddyjskiej może mieć inne znaczenie.
Dziekuje! 🙂
:). Miłego ćwiczenia.
Ma ktoś może do szóstego ćwiczenia filmik?
Ćwiczę jogę od jakiegoś czasu i muszę przyznać że bardzo mi pomaga. Dzięki ćwiczeniom, wiele nagromadzonej negatywnej energii wychodzi z mojego ciała. Niestety, nie zawsze jogę wykonuje systematycznie….A wiem że to wielki błąd. Ćwiczenia tybetańskie wykonuje zazwyczaj po joggingu. Polecam te dwie rzeczy łączyć ze sobą. Pierw -podczas biegu, pozbywam się stresu, a potem joga do tego dodaje kropki nad „i” usuwa pozostałości tego „syfu”. Sam bieg wszystkeigfo nie załatwi.
Wspaniale jest wykonywać joge w słońcu, będac zupełnie sam, wśród drzew, traw, kwiatów i grających koncert ptaków. Przyjemnie jest stać na bosaka na ziemi… czując jej oddech, a potem w obrocie zapętlać czas i unosić zmysł ku niebu….kocham!
Nie tak, szybko nauczyłem się jogi. Wciąż jeszcze się uczę!Na początku nie mogłem się skupić, myślami gdzieś niepotrzebnie uciekałem. Myślałem o problemach itd. Oddychałem zbyt szybko.Oczywiście z czasem znalazłem na to sposoby. Niektórzy mogą wejść tutaj na stronę, spróbować i szybko się zniechęcić, traktując jogę jako ćwiczenie gimnastyczne. Jednak joga to przede wszystkim ćwiczenie ducha. Joga wymaga czasu, cierpliwości, doskonalenia. Chciałbym podzielić swoim sposobem wykonywania jogi, może komuś to w jakiś sposób pomoże.
Najlepiej robić jogę z samego rana, jak zaczyna się dzień. Najlepszym terenem do jogi będzie łąka poza miastem. W parku zawsze się kręcą ludzie, obojętnie czy to jest wczesny ranek czy późny wieczór. Leżąc na plecach możemy zobaczyć obok siebie szczekającego psa lub kota, który gapi się z uśmieszkiem na Ciebie!Nie ściemniam. Miałem taką sytuacje. Wiec parki odradzam, bo zawsze ktoś nam przeszkodzi. Najlepiej znaleźć łąkę, tam gdzie nie ma ludzi chodzących z psami na spacer. Podłoże znaleźć równe by móc wygodnie położyć sie na nim. Gdy na dworze jest mokro, warto ze sobą wziąść jakas dobra folie, np dwa worki do smieci sklejone i poscielic na trawe. Posłuzy to jako materac;] Nie obrudzimy sie , a ubrania będą suche, a folie mozna zawinąć i schowac do saszetki.
Najgorzej jest zimą, bo jak można położyć się na zimnym śniegu? Trzeba ćwiczyć w domu. Wtedy joga nie ma już takiego fajnego klimatu. Jestesmy zamknięci w ścianach.Nie ma już tej energi bijącej z podłoża i otoczenia przyrody. W domu staram się urozmaicic klimat, odpalając kadzidło, a także włączając muzykę- odglosy przyrody. Najlepiej jogę ćwiczy się jak cały dom jest pusty, wiemy ze nikt po mieszkaniu nie kręci się i nie zobaczy co robimy.
Chciałbym tez polecić jogę wieczorem,choć bardziej wskazane jest robić z rana.Ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Nigdy nie zapomne, jak bardzo póżnym wieczorem połozylem się na pomoscie, obok stawu, patrząc w niebo pełne gwiazd, wśród ciszy i kładzących się zwierząt do snu….Niesamowite uczucie!
Myśle że bardzo ważnym elementem jogi jest dobra wizualizacja. Dzięki niej joga nabiera swej mocy.Gdy wykonuje pierwsze cwiczenie, mniej wiecej wyglada to tak…
Zamykam oczy, jest ciemność wyobrażam siebie, swoje ciało tak jak jest usytuowane w chwili obecnej.
Podczas pierwszego ćwiczenia, mam ręce złączone(tak jak do modlitwy) na wysokości brody,wyobrażam siebie w polu dwóch złączonych energetycznych trójkątów.jeden z nich od łokci idzie do głowy, a drugi jest odwrócony, ramiona trójkąta idą ku moim stopom. Ta wizualizacja, pojawiła się dopiero niedawno, więc nie wiem do końca czy ona jest właściwa! Jednak zrodziła się samowolnie i taka może pozostanie?
Później gdy ręce rozłączam , unosząc ramiona ku górze, otwiera się światlo , wielka energia , który trzymam potem na wyprostowanych rekach.Otwieram oczy, patrze na lewą i prawą ręke i na wsprost – w strone słońca,mówie w myśli-jestem gotów zamykam oczy i zaczynam się kręcić. Podczas kręcenia wyobrażam swoje wirujące ciało. Jednak, po takiej wizualizacji, po skończonym ćwiczeniu, bardziej mi się kręci w głowie… Ten element wymaga głębszego mojego dopracowania.Więc tutaj jeszcze do końca nie wiem jak postępować. Po prostu robie też tak, ze wyobrażam sobie ciemność i skupiam się na liczeniu obrotów, tak żeby zmieścić się w tych 21. Po obrotach zatrzymuje ciało, składam ręce tak jak na początku, uspokajam pęd wiru, siłę która jeszcze się kręci. Uspokajam ciało, czekam na zwolnienie bicia serca. Następnie unoszę ramioną i robie koło -wielką świecąca kule energiii. Mam ją przed sobą-jest na wysokosci klatki piersiowej i brzucha.Potem od dołu rękoma unoszę ją ku niebu, rece mam wyprostowane nad głową.W tym momencie czuje, jak całą energie z siebie wysyłam ku niebu, a potem, po niedługim czasie, jakby zamieniam ją na nową , czystą energie z kosmosu,rece powolniutko opadają w dół….I tak kończy się moje pierwsze ćwiczenie.
W kolejnych ćwiczeniach, nie stosuje już tak skomplikowanej wizualizacji. Po prostu we wszystkich ćwiczenaich zamykam oczy, jest ciemność i wyobrażam swoje ciało, tak jak pracuje podczas każdego ćwiczenia. W ten sposób odpędzam od siebie natrętne myśli. Umysł doskonale synchronizuje się z ciałem.
Bardzo ważnym elementem jogi jest oddech. Podczas ćwiczeń trzeba oddychać powoli, słuchać „melodie” swojego oddechu w pełnym skupieniu.
Podczas ćwiczenia jogi, wyobrażam sobie że jestem częścią kosmosu, czegoś niewyobrażalnego wielkiego silnego. Ten stan umysłu szczególnie jest zaangażowany podczas pierwszego umysłu. Może inne osoby, nawiązują jakiś kontakt z Bogiem….Jest to każdego indywidualna sprawa, jak kto co sobie wyobraża i wierzy.
Wizualizacje przyszły „same” do mnie z czasem….Poniekąd zainspirowały mnie obrazki związane z czakrami.
Najbardziej, teraz wkurza mnie że jest zima. Chyba nie da się zbytnio ćwiczyć na powietrzu, pierwsze ćwiczenie dało by się wykonać, ale kolejne , leżąc- bardzo ciężko. Podkładanie jakiegoś materaca mija się z celem….chyba, że ktoś próbował?
Może z czasem, moja joga nabierze innej wizualizacji, może zastosuje inne techniki. W sieci można znależć, podobną jogę do tej co jest przedstawiona na tym blogu, tzw „joga udoskonalona”. Link gdzieś mi przepadł. Myślę że do jogi jest też potrzebna świadomość swojego ducha. Trzeba wiedzieć jakie jest nasze miejsce na ziemi, gdzie jesteśmy w kosmosie. Warto zdobywać wiedzę na temat ducha. Przez długo czas żyłem w depresji, nie mogąc znależć równowagi. Z depresji wyszedłem. Wystarczyło bieganie, joga,zioło z dziurawca i wiara że się uda. Leki na choroby są w przyrodzie, nie w chemii.
Chodzi głównie i w największym skrócie oto, aby osiągnąć stan nirvany i go utrzymać tu na Ziemi. Taki banał, ale mało kto to wie, a co dopiero szanuje 😉
21 bo tak akurat, wynika to z kilkusetletniej praktyki buddyjskiej 😉
Praktyk jest wiele, a wszystkie są dla nas (niekoniecznie dla mas) 🙂
Należy czerpać ile się da i na ile jesteśmy w danym momencie gotowi, a wszystko będzie dobrze 😉 Wiara jak mawiają czyni cuda… I tak jest w istocie: wiara jest kluczowa.
Osobiście wyszedłem z licznych złamań bez szwanku, z astmy którą mi wmówili lekarze… Nawet z urazów kręgosłupa, miałem w życiu kilka. Nie które z własnej nieudolności, a inne z cudzej złośliwości…
Jestem zdania, że nie ma chorób nieuleczalnych. Na jedną rzecz nie ma jedynie lekarstwa – jak w przysłowiu: „na głupotę nie ma lekarstwa” 😉
Zaś przysłowia są mądrością narodów. Zatem czerpać, czerpać i przede wszystkim dzielić się, ale też nie z każdym, tylko z ludźmi czystego serca – nie z wampirami energetycznymi… każdy zawsze przyjmie tyle na ile jest gotów, zaś z racji tego, że niewielu idzie drogą Ducha. tak też niewielu Was do końca wysłuchać raczy.
Medytować tak, i leczyć energią miłości – wybaczać! Nawet wrogom! To popłaca! Rozładowuje negatywną energię i uwalnia nas od jej wpływu. Dlatego nawet w Biblii jest: „winy chętnie darować”, wszak musi to być z chęcią inaczej nie posiada mocy, gdyż nie dla naszego dobra, a całego świata korzyść ma ta płynąć 😉
POZDRAWIAM WSZYSTKICH PODĄŻAJĄCYCH KU ŚWIATŁU MĄDROŚCI! :]
P.S. Co do wiary owszem indywidualna sprawa jak sobie kto co wyobraża. Pamiętać trzeba tylko jeno, że Stwórcą wszystkiego jest JEDEN, a mnoży się jak fraktal – w nieskończoność. Każdy ma w sobie jego odbicie. Bo ON jest Duchem i tworzy wszystko co widzialne i niewidzialne. Wszystko z Ducha powstało, bo Duch miał potrzebę zaistnieć, a mnoży się w nieskończoność, aby móc doświadczać tego co stworzył. A wiedział co robi i było to dobre. Nawet ze złych doświadczeń życiowych płynie nauka… 😉
Na wyższych poziomach doświadczycie Channelingów, czyli strumienia nieskończonej wiedzy i miłości od naszych duchowych przewodników w postaci przekazów myślo-kształtów dostarczanych drogą telepatii. Warunek jest taki aby nasze serca pozostały niewzruszone, a myśl i intencje nieskazitelnie czyste. W innym wypadku mogą się zakraść strumienie wiedzy zniekształconej przez mniej przyjazne byty którymi też jest astral wielce wypełniony.
P.S.S. Mógłbym tak pisać bez końca 😉
A co do ćwiczeń? Wykonywać jak wygodnie. Najlepiej bez wizualizacji, gdyż tu się liczy świadomość ciała a nie medytacja przestrzenna.
Ja także polecam te ćwiczenia, są świetne, dołączyłem je do ćwiczeń kalistenicznych(z własnym obciążeniem ciała). Wyniki są naprawdę świetne, przed kalistenicznymi ćwiczeniami, parę miesięcy wykonywałem same ćwiczenia Tybetańskie i bardzo je polecam! Dają bardzo fajne wyniki już w krótkim czasie. : )
Dzięki za Twoje osobiste doświadczenie 🙂
Ja też ćwiczę rytuały i jestem z siebie dumna 😉 bo nie było łatwo się zabrać i na początku nawet trzy powtórzenia to było dużo – teraz już 13 powtórzeń i jest to codzienna przyjemność. I… podziwiam Twoje mandale, niezwykłe są, piękne, cały blog piękny 🙂
Ewo, podziwiam Cię, trzeba dużego samozaparcia, aby codziennie wykonywać rytuały. Ale efekt w postaci lepszego samopoczucia jest gwarantowany 🙂 prawda? Dziękuję Ci za docenienie moich mandal i tego miejsca. Zapraszam serdecznie 🙂 Pozdrawiam ciepło, Dorota
Ja wykonuję już od kilku lat rytuały czasami z przerwami i jest efekt mówią mi sami znajomi ooo ty masz mniej lat niż wygląd Twój i wykonuję tylko każde ćwiczenie 9x na chwałę Trójcy Świętej. Odmówiłem modlitwę roczną „Tajemnica Szczęścia” przekazaną Św. Brigidzie przez Jezusa Pewnego dnia Zbawiciel objawił się jej i rzekł: „Moje Ciało otrzymało 5480 ciosów. Jeżeli chcesz je uczcić pobożną praktyką, Potem w formie 15-obietnicy dodał, że ktokolwiek zmówi te modlitwy podczas roku: m.in. Zachowa mu pięć zmysłów. i inne obietnice … tysiące ludzi potwierdza je.
Twierdzisz że obracając się w prawo, obracamy się zgodnie z ruchem ziemi. Wyobraziłem sobie że wirtualnie przenoszę się na biegun północny. Wychodzi mi że będąc na biegunie północnym obracając się w prawo będę obracał się przeciwnie do obrotów ziemi. Gdybym znalazł się na biegunie południowym obracał bym się zgodnie z kierunkiem obrotów ziemi. Jako że mieszkam na półkuli północnej, żeby zgrać swoje obroty z obrotami ziemi tzn. obracać się w tą samą stronę co ziemia. Musiałbym wykonywać obroty w lewą stronę. Możliwe że moje wnioski są błędne, ale na dzisiaj tak uważam.
Markpol. Tak jest podawane w opisach tych ćwiczeń. Ale myślę, że możesz sam dla siebie zrobić eksperyment i wypróbować te obroty. Być może Twoje ciało powie Ci, w którą stronę trzeba się obracać, żeby było to harmonijne i w jedności z kosmosem. Pozdrawiam serdecznie …. 🙂
W zupełności zgadzam się z Tobą. Derwisze kręcą się w lewo. Wykonujący pięć rytuałów tybetańskich zalecają obroty w prawo. Mam filmik ze swoim wnusiem kiedy miał nieco ponad dwa latka. Filip w czasie zabawy klockami nagle wstał i zaczął obracać się w lewo z rozstawionymi rączkami przekrzywiając przy tym śmiesznie główkę. Pewnie popróbuję obracania w obie strony.
Czytaliście ” Źródło wiecznej młodości” autor Peter Kelder?
Rytuały prezentowane na wideo różnią się w niektórych szczegółach:
w drugim rytuale najpierw podnosi się klatkę piersiową i rozpoczyna wdech następnie podnosi się nogi… W innych widzę inne szczegóły. Czy to ma znaczenie osądźcie sami. Publikacja na której się opieram jest relacją świadka i uczestnika rytuaów w klasztorze w Tybecie. Czy ten sfilmowany zestaw rytuałów jest autoryzowany przez jakiegoś mnicha? 😀
pozdrawiam
Ćwiczyłem rytuały tybetańskie,i mogę potwierdzić że skutki o jakich mowa powyżej to prawda. Ma się przypływ ogromnej energi,nie chce się jeść słodyczy,krócej się śpi,skóra się wygładza,jedzenie smakuje lepiej, człowiek staje się inny. Przez ćwiczenia schudłem w miesiącu 14 kg (dodam ze czynnie uprawiałem sport)
Super! Dzięki 🙂
Ok ale niech mi ktoś powie szczerze, co konkretnie dają te rytuały? Z pewnością , jak każde ćwiczenia, nieznaczne wzmocnienie mięśni ramion i grzbietu ale co poza ty? Wyjątkową poprawę samopoczucia ? Udrowienia? I co z efektem przeciwstarzeniowym?? Proszę o szczere odpowiedzi! Z góry b. dziękuję.
Jestem niekonsekwentna w różnego rodzaju ćwiczeniach, ale zacznę dzisiaj rytuały tybetańskie i myślę, że będzie dobrze.Poleciła mi je moja siostra.
Super! Powodzenia ❤
Jest jeszcze ryt 6
tak, na końcu wpisu jest o nim mowa :).
Witajcie: Szukam pewnego ćwiczenia (chodzi mi o nazwę) tybetańskiego (chyba ale nie jestem pewien) które pokazywał na Youtube Amerykanin (w wieku ok 40 lat) po poważnym urazie kręgosłupa (to ćwiczenie doprowadziło jego kręgosłup do stanu normalnej używalności).
Oto ćwiczenie które z mojej pamięci (czasami zawodnej) wygląda następująco:
Stajemy w lekkim rozkroku (postawa wyprostowana) i na początku mocno pocieramy o siebie dłonie (tak długo aby odczuć przepływ ciepła w naszym ciele). Następnie wykonujemy skręty tułowia uderzając jednocześnie na przemian prawą dłonią (otwartą wewnętrzną częścią) w lewą część brzucha i lewą dłonią (otwartą zewnętrzną częścią) w prawą dolną część pleców (na wysokości nerki) a następnie po skręcie tułowia wykonujemy to samo tylko przeciwnymi dłońmi. Po ok 15-20 stu cyklach (nie przestając skręcać tułowia w lewo i prawo) zaciskamy prawą dłoń i uderzamy w lewą górną część klatki piersiowej (obok grasicy) a lewą dłonią tak jak poprzednio uderzamy (otwartą zewnętrzną częścią) w prawą dolną część pleców (na wysokości nerki) a następnie po skręcie tułowia wykonujemy to samo tylko przeciwnymi dłońmi. Po ok 15-20 stu cyklach (nie przestając skręcać tułowia w lewo i prawo) znowu otwieramy prawą dłoń i uderzamy nią (wewnętrzną częścią) w prawą górną część tułowia (tam gdzie szyja łączy się z barkiem) a lewą dłonią tak jak poprzednio uderzamy (otwartą zewnętrzną częścią) w prawą dolną część pleców (na wysokości nerki) a następnie po skręcie tułowia wykonujemy to samo tylko przeciwnymi dłońmi. Po ok 15-20 stu cyklach kończymy ćwiczenie. Mniej więcej tak to zapamiętałem.
Pozdrawiam 🙂
Przykro mi, ale ja niestety nie znam tego ćwiczenia. Może inni pomogą?
Mam pytanie, na które nie udało mi się nigdzie znaleźć odpowiedzi. Być może ktoś reagował podobnie jak ja na rytuały. Samo wykonanie, kontrola oddechu nie nastręcza mi trudności, bezpośrednio po wykonaniu odczuwam lekkie zmęczenie, ale też przypływ energii. Zaskakuje mnie jednak pewna kwestia. Po południu, nawet przy braku obciążających zadań w ciągu dnia robię się bardzo senna i byłabym w stanie zasnąć już o 19 godzinie. Jeśli nie wykonam rytuałów danego dnia senność się nie pojawia. Jest to moje drugie podejście do rytuałów i ten stan się powtarza. Dodam tylko, że trzy lata temu przy pierwszym podejściu rytuały miały być tylko dodatkiem do i tak bardzo wysokiego poziomu sił witalnych, a jednak ta senność się pojawiała. Co może być tego przyczyną?